"Głogów, Głogów - dobry jak ciasto" (Gracjan Roztocki)
- agathacuper
- 4 mar 2017
- 3 minut(y) czytania
Ojj, jak dawno mnie/nas tu nie było! Najmocniej przepraszam, ale sesja mi się przedłużyła, bo oblałam historię Anglii i musiałam uczyć się na poprawkę. Wymyśliłam sobie jakieś nieistniejące wojny i opisałam ich skutki, oskarżyłam J.K. Rowling o rasizm. O ludzieee, nawet za kreatywność dostałam bana, tak jak w kinie - ban na śmianie się. A myślałam, że chociaż za wyobraźnię dostanę te 3 z trzema minusami. No ale trudno. Teraz już jest dobrze, zdałam! :D W ramach krótkiego urlopu zabrałam Klaudię do Głogowa na kolejne wakacje, żeby zobaczyła, gdzie rodzą się najlepsi ludzie, poznała moją rodzinę i odpoczęła od Wrocławia. Właściwie to w Głogowie się nic nie dzieje, zwłaszcza w tygodniu, ale za to miałyśmy dużo czasu, żeby coś pogotować.

Dzień 1. Godzina 13:00 - wysiadamy z pociągu z zamiarem hucznego powrotu do domu i zjedzenia obiadu. Ale że rodzice zrobili bigos na przywitanie, a przecież Klaudia nie je mięsa, to trzeba było wymyślić coś innego. Zatem zabrałam ją na najlepszą pizzę w mieście, pizzeria Salernitana prowadzona przez prawdziwego Włocha Francesco, który naprawdę zna się na rzeczy. To prawdziwy artysta. Nazwa pizzerii pochodzi od nazwy jego ulubionej drużyny w Salerno. (Taka tam ciekawostka). Fajnie było ich spotkać znowu, pogadać trochę po włosku i poczuć ten niesamowity włoski klimat, który panuje w lokalu. A taką wisienką na torcie jest to, że puszczają tam najpiękniejsze włoskie piosenki i Francesco śpiewa razem z nimi <3 Piękne miejsce, piękni ludzie, POLECAM!


Mmmmmmmmmmmm pyszności!
Następnie - oczywiście żeby spalić pizzę - poszłyśmy na zumbe i było cudownie, jak zawsze!


Po wyczerpującym dniu i jakże zacnym treningu z panią Kasią ("Wstaję, latam i wymiatam" - Zumba z Kasią) zjadłyśmy kolację, ja jeszcze chwilę popracowałam i poszłyśmy spać.
Następnego dnia wybrałyśmy się na zwiedzanie, właściwie to moja mama to wymyśliła, ja chciałam jechać na Sławską plażę.

Tutaj Klaudia pod Pomnikiem Dzieci Głogowskich, ciekawa historia się z tym wiąże, ale to zostawiam dla pasjonatów historii, żeby sobie doczytali.
No i dopiero kiedy wróciłyśmy do domu, zaczęły się dziać magiczne rzeczy...w kuchni oczywiście. Od godziny 12 do 16 gotowałyśmy <3
Na pierwszy ogień poszły pączki na deser. Zaczęłyśmy trochę od końca, ale to przez to, ze bardzo nam się chciało kawy i słodkiego. Więc trzeba było szybko robić. Rezultat? Sami zobaczcie:


Składniki:
-1 i 3/4 szklanki mąki,
-1,5 łyżeczki proszku do pieczenia,
-1/2 łyżeczki soli,
-1/2 gałki muszkatołowej,
-łyżeczka cynamonu,
-1/3 szklanki oleju,
-3/4 szklanki cukru,
-1 jajko,
-3/4 szklanki mleka.
Do obtaczania: około 50 gram masła roztopionego, 1/2 szklanki cukru pudru i cynamonu do woli.
Wszystkie suche i mokre składniki mieszamy i wychodzi nam ciasto, pieczemy w temp. 180 stopni przez około 25 min. Do suchego patyczka. Jak pączusie trochę ostygną, to można je już obtoczyć w roztopionym maśle, następnie dokładnie w cukrze z cynamonem.
Teraz czas na przystawkę. Bułeczki drożdżowe z mięsem mielonym w środku, serem i ketchupem.

Robimy kotleciki mielone, doprawiamy jak chcemy. W międzyczasie ciasto drożdżowe niech nam rośnie (patrz: przepis na pizzę na patelni). Kiedy już ciasto wyrośnie i kotlety będą gotowe, to dzielimy ciasto na małe kawałki. Na kawałek ciasta dajemy ser żółty i trochę ketchupu, następnie kotlecika do środka i zawijamy całego ciastem. Taką czynność powtarzamy tyle razy, dopóki kotleciki nam się nie skończą.

Pieczemy w 190 stopniach jakieś 25 minut. Możemy podawać taką przystawkę z sosami. Ja poleciałam po standardzie i zrobiłam czosnkowy.


I kiedy wszyscy już najedli się deserem i przystawką, my zaczęłyśmy się dopiero rozkręcać. Bo na obiad były 4 rodzaje makaronu. Idealne rozwiązanie na domówkę! YOLO


1) Pesto z kurczakiem,
2) ser feta, pomidorki koktajlowe, brokuł, oliwa,
3) smażona cukinia z przyprawami na patelni, suszone pomidory i cala riccota wymieszana z małym jogurtem naturalnym i jajkiem, do tego gałka muszkatołowa i zmielone orzechy,
4) mięso mielone z sosem pomidorowym, oliwą i mozzarellą, miało być jej więcej, ale rozwaliłam opakowanie:

Taaakie dumne <3

Tutaj skupienie na pracy ^^

Kaśka: "Ej, dziewczyny! Zdjęcie robię."

Najadłyśmy się za wszystkie czasy, strat w ludziach nie było, aczkolwiek kilka kaw się rozlało, Linda (gitara) ucierpiała z lekka i tak się zaczęłam zastanawiać, która z nas jest większą sierotą. Poza tym, na zachodzie bez zmian.
Comments