top of page

Jak zabrać ze sobą 50 euro, a przywieźć 60 #Berlin

Stwierdziłyśmy, że Klaudia umiera i trzeba korzystać z życia. Był pomysł Berlina. No Klaudia nie umiera(o tym w kolejnym poście), ale pomysł został. Więc w piątek rano około 10 wyruszyłyśmy spod Marino.

Zabrał nas jakiś gościu lawetą. Ale poziom creepy rósł z każdą minutą. Jechałyśmy jakieś 6 godzin z nim, a to było tylko 300 km! Tak przeciągał, że masakra. W pewnym momencie, aż zasnęłam. I miałam sen! Śniło mi się, że jem placki po węgiersku i na deser lody z truskawkami. No piękny sen. Ale wracając. Jego najlepsze teksty: "Nie chciałabyś dla mnie pracować? Robię trasy do Hiszpanii i czasem przydałaby mi się pomoc. No wiesz, sprawdzić czy dobrze parkuje itd. Za 10 dni - tysiąc pięćset złotych" XD no już lecę. A w ogóle słabo mnie wycenił. Powinnam się oburzyć. Potem do nas napisał, jak już byłyśmy w Berlinie coś w stylu: "Twoja koleżanka mi się spodobała. Wolna jest? NIE! A Ty? TEŻ NIEEEE. A to mam pecha" hahahahahhaha <3 <3 <3

Po tylu godzinach w końcu dojechałyśmy do Berlina. Spotkałyśmy się z Sarą i jej znajomymi pod Synagogą. No i gdybyśmy dojechały wcześniej, to byśmy takie rzeczy zwiedzały. No ale...

Około 19;00 Ali kończył pracę. Przyjechał po nas i zabrał nas na kolację do najbardziej arabskiej dzielnicy Berlina. Czyli jak zawsze my i nasze Araby :D. Ale jedzenie było pyszne. Próbowałyśmy nowych rzeczy - tj. libańskiej kuchni. To było jak święto dla naszych kubków smakowych. Był Falafel, był Hommos, Kafta, Schoarma i Halloumi. Każdą potrawę spożywa się z pieczywem z foliowej torebki, które kształtem przypomina naleśnik. Było pysznie i za darmo. Dodatkowo po kolacji, zawsze pije się tradycyjną herbatę, no to też musiałyśmy spróbować.

Potem Ali musiał coś załatwić, więc pojechał do domu. Właśnie u niego miałyśmy spać. A my poszłyśmy szukać Sary. Kiedy wszyscy się spotkaliśmy, cel był jeden - znaleźć prawdziwy, niemiecki bar i napić się prawdziwego, niemieckiego piwa. Cel odhaczony.

Zrobiła się północ, a my padnięte chciałyśmy spać, zwłaszcza że Klaudia na 15 do pracy. Jechałyśmy już tramwajem do Aliego, ja w tym czasie napisałam ogłoszenie, czy ktoś czasem rano nie jedzie do Wrocławia. I nagle napisał nasz ukochany Emil i okazało się, że ok 4 będzie koło Berlina i może nas zabrać. Plany zatem się zmieniły. Zamiast spać u znajomego, postanowiłyśmy do 4 znaleźć jakieś miejsce, gdzie można by było przekoczować i wrócić na spokojnie do domu. Już zostałyśmy same, pytałyśmy się ludzi, gdzie najlepiej iść. Strasznie niemili byli i dodatkowo sami geje. Ja wiem, że Niemki są brzydkie, ale żeby od razu pedałem zostać. No i powiem wam szczerze teraz. Moja miłość do tego narodu minęła. Zwłaszcza jak odzywali się do Klaudii. Ona się zapytała, gdzie najlepiej iść/usiąść. A jeden gbur, że ta informacja będzie 3 euro kosztowała. No skandal. Po tym doświadczeniu odkryłam, że nie wiem, co ja widziałam w tych Niemcach, jak mogłam być taka ślepa! Są zacofani, przereklamowani, gburowaci, mało pomocni i jeszcze geje, wszędzie geje! Piszę geje, bo na geja trzeba mieć wygląd i pieniądze. No i oni mają i to i to. Ale już przejrzałam na oczy, czar prysł, kości zostały rzucone. Dobra. Te ostatnie nie ma sensu xd

Ale jak już czekałyśmy na Emila, znalazłyśmy kawiarnie otwartą chyba całą dobę, zjadłyśmy i wypiłyśmy kawę, tak czekając i chcąc kupić jedzenie, Klaudia liczyła pieniądze, że było juz późno miała problemy z liczeniem, nagle podchodzi do niej Turek i daje jej 2 euro xd Nie to że potrzebowałyśmy, bo miałyśmy pieniądze, ale nie drobne. No ale przyjęłyśmy, bo jak dają, to się bierze. Ja zaczęłam z nim gadać potem, a ten daje mi 10 euro hahahahah I mowi: na drogę, wracajcie bezpiecznie. No i jak tu nie kochać ludzi? Ale Berlin i Niemcy na 4- w skali od 1-10.

Emil!!!!!! Jeszcze raz dzięki za wszystko <3


bottom of page